Członkowie Stowarzyszenia ,,Anioły ze Szkoły” działającego w naszej szkole, serdecznie zapraszają do zapoznania się z opisem swoich ukochanych zwierzątek oraz poznania ich niesamowitych historii. Zapraszamy także do obejrzenia zdjęć naszych milusińskich.
Moim pupilem jest pies rasy york o imieniu Ferbi. Jest on małym pieskiem o ślicznym pyszczku. Ma stojące uszka i krótki zawinięty ogonek który wygląda jak palemka. Jest on pokryty jasno brązowymi włosami. Ferbi jest wesołym psem. Uwielbia bawić się pluszakami : szczurkiem i prosiaczkiem. Latem chętnie gania za piłką. Codziennie po szkole wychodzę z nim na spacer. Dbam o to by zawsze miał jedzenie w misce. Bardzo cieszę się że go mam.

Michał Dobrowolski, klasa IIa
Moim ukochanym pupilem jest pies Tores. To szczeniak rasy posokowiec. Mój tata przywiózł go razem z dziadkiem z południa Polski, z Żernicy. Tores ma teraz 5 miesięcy. Jest bardzo zabawny. Ma brązową sierść i czarny pyszczek. Ma również długie zwisające uszy. W domu lubimy bawić się piłką. Tores jest dobrym bramkarzem. Kładzie się w drzwiach i broni moje strzały. To nasza ulubiona zabawa. Mój pupil ma dużo psich zabawek: piszczącego kurczaka, kostki ze sznurka i piłkę z dziurkami, z której wypadają przysmaki. Bardzo lubi też długie spacery. Uwielbia ganiać za kijkiem. Jest również strasznym psotnikiem. Ostatnio pogryzł dziadkowi całe buty. Tores jest moim ukochanym psem.

Maciej Zbrzeźniak, klasa IIa
Niestety nie mam własnego zwierzątka. Moim marzeniem jest mieć małego kotka. Koty są miłe w dotyku, bo mają mięciutkie futerko. Bardzo lubię szczególnie białe koty dlatego, że wyglądają jakby były zasypane piórkami. Podobają mi się również koty w łaty lub paski. Gdybym miała kota, to bym z nim codziennie wychodziła na spacer. Codziennie chodziłabym także do sklepu zoologicznego i kupowałabym mu suchą karmę, żeby nie był głodny. Do spania i zabawy znalazłabym dla niego przytulne miejsce w kąciku mojego pokoju.

Alicja Sieczkowska, klasa IIa
Nasz pies ma 12 lat. Jest średniej wysokości, dobrze umięśniony i bardzo odważny. Ma szare podpalane umaszczenie, krótką i twardą sierść. Jego uszy są lekko załamane, a oczy ciemne. Wabi się Gacek, ale nazywamy go też Gucio lub Niunio. Jest pełnoprawnym członkiem naszej rodziny. Gacuś jest starszy ode mnie o 4 lata. Jak się urodziłam, to cały czas mnie pilnował i nie chciał wychodzić nawet na spacer. Gdy byłam starsza to chętnie się z nim bawiłam. Przypinałam mu skrzydła motyla, na głowę wkładałam wianuszek z kwiatów, a on to wszystko cierpliwie znosił. I tak jest do dzisiaj. W zabawie pozwala mi na wszystko. Nigdy na mnie nie warczy.
Bardzo go kochamy i dbamy o niego najlepiej jak potrafimy. Codziennie sypię mu suchą karmę, dolewam do miski czystą wodę, daję smakołyki. Raz dziennie dostaje jedzenie z puszek lub gotowane mięso z warzywami i kaszą.
Nasz pies najbardziej lubi jak jego psia rodzina jest cała w domu. Jeśli ktoś wyszedł, to on cały czas czeka pod drzwiami. Gdy wyjeżdżamy na wakacje to tylko w takie miejsca, które są przyjazne psu. Niestety Gacuś nie jest już najmłodszym psem. Ma problemy zdrowotne, m.in. ze stawami. Dlatego też, staramy się ochraniać go w zimie lub podczas deszczu, ubierając go w kubraczki. Ma swoje wygodne posłanie w pokoju, ale i tak najchętniej śpi ze mną w moim łóżku. Bardzo bym chciała, żeby nasz psi przyjaciel był z nami jeszcze przez długie lata.

Julia Gackowska klasa IIa
Mój kot nazywa się Ziutek. Ziutek jest kotem z ulicy. Tak naprawdę to zasługa mojego brata ,to On poprosił tatę, żeby go wziąć do domu. Kiedy Ziutek przyszedł do nas, musieliśmy pójść z nim do lekarza, żeby dać mu szczepionki na wściekliznę. Kocham mojego kotka. On jest dachowcem. Ma biały brzuszek, na plecach ma czarne futerko Bardzo lubi bawić się czerwonym sznurkiem albo paskiem z podomki mamy. Uwielbia też biegać za laserem. Ziutuś jest kochanym kotem. On jest członkiem mojej rodziny.


Zuzanna Kujac, klasa IIIa
Maks jest pieskiem rasy Yorkshire terrier i ma prawie 3 lata. Kluska to chomik syryjski i ma 1,5 roku (moja koleżanka nie mówi na nią Kluska tylko Makaron). Maksio umie grać balonem, odbija go nosem jak foka. Kluska potrafi udawać Spider-mana, w taki sposób, że wiesza się do góry nogami na szczebelkach. Mój piesek zawsze sprawdza, czy Kluska żyje, dając jej buziaka przez klatkę. Kluska często przestawia "meble" w swojej klatce, zapycha cały domek jedzeniem i skacze z samej góry klatki. Bardzo kocham moje zwierzęta i ciągle mamę namawiam na drugiego pieska.


Wiktoria Tarka, klasa IIIa
Moje koty
Moje najstarsze koty to: Lusia i Staś. Mają trzy i pół roku. Moja mama przyniosła je razem w swojej czapce 6 grudnia. Było bardzo zimno, a mama miała ciepłą czapkę, która je ogrzewała. Były wówczas bardzo malutkie.
Staś - to dziewczyna, mimo, że ma chłopięce imię. Na początku myśleliśmy, że jest chłopcem, dopiero kiedy dostała pierwszą ruję okazało się, ze to dziewczyna. Ale już nie zmienialiśmy jej imienia. Sądzę, że to imię bardzo jej się podoba. Jest czarnym kotem, ludzie mówią, że czarne koty przynoszą pecha ,ale to kłamstwo. Kocham mojego szalonego Stasia.
Lusia - to prawdziwa dama. Jest zawsze czysta, kiedy Staś załatwi się do kuwety i nie posprząta po sobie, Lusia wchodzi i sprząta po Stasiu. Zachowuje się jak starsza siostra. Kiedy do nas przyszły, Lusia była bardzo opiekuńcza
i starała się Stasiowi zastąpić mamę. Kotki pochodzą z Woli, to znaczy urodziły się na Woli, bo ich mama została znaleziona w lesie pod Warszawą. Bardzo ją kocham.
Lolek - trafił do nas z Fundacji Koteria. Był trójłapkiem, to znaczy nie miał tylnej łapki. Łapkę Lolkowi odgryzł pies, chyba rasy Amstaf. Trafił do Fundacji Koteria, gdzie został wykastrowany i siedział w klatce. Zabraliśmy go stamtąd i adoptowaliśmy. Lolek był z nami prawie dwa lata. W minione wakacje straciliśmy naszego Lolka. Pojechaliśmy na naszą działkę do lasu, dojechaliśmy w nocy, otworzyliśmy kontenerki z kotami i koty się rozbiegły. Lolek już nie wrócił, mimo, że szukaliśmy go przez cały pobyt na działce, nie znaleźliśmy go… Lolek znalazł nowy dom… tak mówi mama….
Milka - trafiła do nas z Mazur. Przyjechała w wakacje 2014 roku, miała wtedy trzy tygodnie. Była śmieszną malutką kicią. Nawet miauczeć nie umiała, nie umiała też jeść. Moja mama karmiła ją specjalną strzykawką, bo do smoczka miała za mały pyszczek. Przyjechała z Mazur, ponieważ jej mama jej nie chciała i stale wynosiła ją do letników, więc jeden z panów przywiózł ją do Warszawy i tak trafiła do nas. Milka była wychowywana przez Stasia, moją sunię Kredkę
i pieska Żaczka. Milka jest właściwie koto - psem. Jest bardzo wesoła i zabawna. Jest też bardzo odważna, kiedy jest ciepło i sucho chętnie chodzi z psami na spacery, oczywiście na smyczy.
Matyas - przyjechał z Mokotowa, właściwie to przywieźliśmy go z Mokotowa. Tam mieszka Pani Aniela, która przygarnia bezdomne koty i ma ich ponad dwadzieścia. Pierwszy raz widziałem w jednym domu tyle kotów. Wszystkie były cudowne, ale Matyasa nigdy nikt nie chciał. Matyas jest bardzo głośny, strasznie tupie łapami o podłogę i robi wszystko, żeby go zauważyć. Kilka razy był oddawany z adopcji, mimo, ze ma dopiero trochę ponad dwa lata, nie wiem dlaczego ludzie go oddawali, bo Matyas jest bardzo pogodny. Jest pięknym ,,tygrysem”, to nasz największy kot, ale Stasiu się z nim kłóci. Najlepiej dogaduje się z Lusią i psami, których wcześniej nie znał, ale się zakolegował, bo moje psy są bardzo przyjacielskie.
Psy
Mam dwa psy, ale w sercu mieszkają trzy, więc wszystkie psy muszę opisać, bo nawet, jak pies umiera, to nie odchodzi z naszego serca.
Kredka - pojawiła się w moim domu 19 czerwca 2013 roku. Ja wówczas wróciłem ze zorganizowanych mi urodzin z Multikina. Kredkę przywiózł mój tata ze schroniska Na Paluchu. Kredka była taka malutka, że mieściła się w pudełku po butach. Bardzo chciała zaprzyjaźnić się z kotami - Stasiem i Lusią i bardzo się ich bała. Cały czas chowała się za nogami mamy lub taty. Lusia nie bardzo chciała kolegować się z Kredką, ale Staś się odważył. Kredzia do dziś uwielbia przytulać się do kotków. Ona jest bardzo rodzinna. Milkę i mnie traktuje jak swoje dzieci. Milkę wychowywała jak własną córkę, ogrzewała ją swoim ciałem, myła ją po jedzeniu, usypiała ją. Nawet teraz, kiedy mama nakłada pieskom jedzenie do misek, to Milka ma pierwszeństwo, może zjeść sobie wszystko, co chce, ale Milka je jak ptaszek i dużo z miski nie zjada.
Żaczek - przyszedł do nas w marcu 2014 roku z tego samego schroniska, co Kredka. Miał wówczas ponad 16 lat. Żaczek to rudy jamniczek. Nasz cudowny dziadziuś. Nie bardzo miał ochotę na kontakty z kotami, ale one patrzyły na niego z zainteresowaniem, a Kredka przyjęła go bardzo gościnnie. Kiedy pojawiła się Milka, kilka miesięcy po Żaczku, bardzo chętnie spała na jego legowisku. Było ono miękką budą, ale tylko wtedy, kiedy był tam dziadziuś i mogła się do niego przytulić. Żaczek nie był zbyt ruchliwy, w końcu to staruszek, ale bardzo cierpliwy. Kiedy Milka bawiła się jego długim, sztywnym ogonem, nic Milce nie mówił, w końcu to dziecko. Żaczek bardzo zachorował na początku 2015 roku. Miał nowotwór oka, nie można było go operować, bo miał bardzo słabe serduszko. Po kilku miesiącach walki z chorobą pożegnaliśmy naszego Żaczka. Milka przez kilka tygodni jeszcze przeżywała żałobę. Bardzo cierpiała. Kiedy Żaczek umierał i kichał krwią, Milka cały czas była w jego łóżeczku i wychodziła się umyć, bo Milka ma białe futerko. Zmywała z siebie krew, po czym wracała do dziadziusia. Śmierć Żaczka była dla nas wielkim bólem.
Tymek - został adoptowany jako jamnik szorstkowłosy. Ma tyle wspólnego z jamnikiem, że ma cztery łapy, ogon i uszy. Tymek to prawdziwy kundelek. Śliczny, wesoły i kochający. Kiedy do nas trafił z Domu Tymczasowego dla Szczeniaków u Judyty, bał się nawet stanąć na ziemi. Mama na pierwszym spacerze czołgała się pod samochodami, żeby go wyciągnąć, tak strasznie bał się świata. Tymkowi jacyś ludzie, chodź tego nie można nazwać ludźmi, ale przejdźmy do rzeczy, jacyś straszni nieludzie palili wąsy i przycinali drzwiami. Całą jego rodzinę, mamę i dwie siostry wywieźli do lasu, tam się nad nimi znęcali i później porzucili. Na szczęście znalazła ich dobra pani i zabrała do siebie. Tymek trafił do nas i został synem Kredki. Synem Kredki i Cyrusa, bo Cyrus też jest członkiem naszej rodziny, choć z nami nie mieszka, ale często i bardzo chętnie nas odwiedza. Cyrus to syn (oczywiście pies) naszej przyjaciółki Viktorii. Bardzo kocham Cyrusa, czasem wychodzę z nim na spacer i mimo, że jest olbrzymim psem wielkości owczarka kaukaskiego, to jest ostoją łagodności. Też jest ze schroniska i bardzo go kocham.
Jak ja mogłem napisać kilka zdań o moich zwierzętach? Nie mogłem. 


Olek Kempara, klasa IIIa